-

pirks : "bystry i zacny aż do poczciwości"

Proszenie o pomoc

„Proszenie o pomoc nie jest sprawą łatwą”. Przypuszczam, że najczęściej taką właśnie odpowiedź usłyszelibyśmy pytając o to losowo wybraną grupę ludzi. I faktycznie, chyba tak właśnie jest – proszenie o pomoc nie jest takie proste. Z drugiej strony można przypuszczać, że gros tych samych ludzi orzekłoby, że pomagać jest łatwiej. I to także byłoby zgodne z prawdą, choć tu akurat rzeczywistość potrafi dość brutalnie tego rodzaju deklaracje weryfikować.

To jednak już tylko taka uwaga na marginesie.

Istotne, że poproszenie kogoś o pomoc jest często jedną z ostatnich branych pod uwagę opcji. Zazwyczaj decydujemy się na nią dopiero wtedy, gdy wyczerpiemy inne, nieangażujących innych możliwości. Składa się na to wiele czynników, spośród których wstyd połączony z umniejszaniem sobie i nazywaniem w głowie własnych problemów mało istotnymi będzie prawdopodobnie dominującym. Tak więc trzymając się tematyki tego bloga, zwrócenie się o pomoc do terapeuty, gdy to, że nie potrafi się na przykład przestać (lub nie zacząć…) pić, choć już nie sposób udawać przed samym sobą, że będą z tego głównie kłopoty, jest aktem pewnej odwagi, który zawsze należy docenić. Docenić i wzmacniać, bo w procesie wychodzenia z uzależnienia odwaga jest nieoceniona.

To jedna strona medalu.

Po jego drugiej stronie znajdują się ludzie, którym proszenie o pomoc przychodzi z łatwością. Pozornie nie ma w tym nic złego, jednak problem zaczyna się wtedy, gdy zaczynają tego nadużywać w sytuacjach, w których sami mogliby poradzić sobie z łatwością.

„Podaj mi proszę coś to picia, jest w lodówce”. „Zadzwoń proszę do X i powiedz, że dziś nie uda mi się podjechać”. „Sprawdź proszę, czy nie ma czegoś w skrzynce na listy”. „Wyłącz światło”. „Powieś pranie” itp., itd.

W każdym z tych przykładów – pomijając oczywiście specyficzne, wynikające z jakichś obiektywnych przyczyn trudności lub np. jakąś zależność służbową –  proszący mógłby świetnie poradzić sobie sam. Zwyczajnie jednak mu się nie chce i woli się kimś wyręczyć. Gdy staje się to normą, nie ma nic wspólnego z faktyczną potrzebą wsparcia, względnie jest nią tylko pozornie. Dlatego naszą rolą – obojętnie, czy jesteśmy terapeutami, czy „tylko” rodzicami, kolegami, współpracownikami itp. – jest nauczyć się grzecznie, lecz stanowczo odmawiać.

Piszę o tym dzisiaj, bo w terapii (i w życiu) dość często spotykam osoby, którym z jednej strony z łatwością przychodzi domaganie się pomocy tam, gdzie nie jest im ona potrzebna, a z drugiej skrzętnie bronią się przed nią tym w obszarach w których faktycznie mogłaby się im przydać. Skonfrontowanie ich z tym jest ważną częścią leczenia, gdyż jak każda prawda na własny temat, także i ta przybliża do zdrowienia.



tagi: pomoc  psychoterapia  wyręczanie 

pirks
2 lutego 2025 07:36
0     547    5 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

zaloguj się by móc komentować