-

pirks : "bystry i zacny aż do poczciwości"

Czym nie jest terapia uzależnień

Gabinet gdzieś w Polsce. Przestronny, jasno oświetlony promieniami słońca wpadającymi przez okno. Kanapa, mały stolik i dwa stojące naprzeciwko siebie fotele. W jednym z nich zasiada mężczyzna w średnim wieku. Towarzyszące mu jeszcze kilka minut temu napięcie trochę zelżało. Najtrudniej było przyjść i teraz, gdy miał to za sobą wie, że choć wątpliwości pozostały, już się nie wycofa. Patrzył z zaciekawieniem na terapeutę, o którym słyszał tylko tyle, że zajmuje się uzależnieniami. I miał wolną godzinę w odpowiadającym mu terminie.
 

– Dzień dobry. Co pana do mnie sprowadza – zapytał życzliwie spoglądając spod okularów na nowego pacjenta. Ten przez chwilę się zawahał, jak gdyby zastanawiając się nad doborem słów.

– Zdaje się, że mam problem z alkoholem – odpowiedział z wahaniem. – Nadużywam go – dodał czując, że się usprawiedliwić.

– Co pan przez to dokładnie rozumie – zaciekawił się.

– Przez co – wydawał się zaskoczony. – “Przecież to chyba jasne” – pomyślał lekko zbity z tropu.

– Przez nadużywanie – doprecyzował życzliwie. – Dlaczego uważa pan, że pije za dużo. Rozumiem, że kiedyś było inaczej?

– Tak, rzeczywiście. To zmieniło się kilka lat temu – stwierdził po krótkim zastanowieniu. – Teraz, gdy zacznę, nie potrafię przestać – zawiesił głos wyraźnie zmieszany. – Planuję wypić dwa piwa, a kończy się na lekko licząc sześciu. I czasem jeszcze kilku drinkach. Nie, nie czasem. Od niedawna już w zasadzie zawsze. Nie chcę się upić, a się upijam – wyznał.

Terapeuta milczał, więc kontynuował.

– Mam z tego powodu coraz więcej problemów – ciągnął. – Na przykład w pracy już się domyślają. Limit urlopów na żądanie wyczerpałem, a lekarz nie chce mi dawać kolejnych zwolnień. W domu też słabo, żona trzyma się ode mnie z daleka. Kiedyś kupowałem piwa tylko na weekend, teraz rzadko wytrzymuję do czwartku. Przeważnie zaczynam już w środę pod wieczór – dokończył patrząc speszony na terapeutę jak gdyby obawiając się, że za dużo powiedział. Ten przyglądał mu się chwilę w zamyśleniu.

– Rzeczywiście – odezwał się wreszcie. – Wygląda na to, że niewiele pozostało z pana kontroli nad częstością i ilością wypijanego alkoholu. Można przypuszczać, że jeżeli nic pan z tym nie zrobi, to problemy zaczną się mnożyć. Nie tylko te relacyjne, ale także ze zdrowiem i…

– Ze zdrowiem – przerwał mu lekko zaniepokojony? 

– Tak, zdrowiem – potwierdził. – Picie alkoholu istotnie obciąża narządy wewnętrzne. Wątrobę, nerki, trzustkę, o sercu i fatalnych skutkach dla układu nerwowego już nawet nie wspominam – wzruszył ramionami.

– Naprawdę? – zdawał się niedowierzać.

– Tak, naprawdę – przytaknął z uśmiechem. – Zwłaszcza w dużych ilościach, a o takich w pana przypadku zdaje się mówimy.

– Zatem, zatem… Zatem wygląda na to, że powinienem przynajmniej mocno ograniczyć picie? A wręcz – jeżeli chce być zdrowy i szczęśliwy – całkowicie odstawić alkohol... – wydawał się być zaskoczony odkryciem, którego właśnie dokonał.

– To całkiem rozsądny wniosek… – terapeuta nie oponował.

Mężczyzna się rozpromienił.

– Dziękuję, dziękuję, że mi pan to uświadomił! – aż się uniósł w fotelu wypowiadając te słowa. – Chyba nie do końca się tego spodziewałem przychodząc, jednak słysząc to wprost od kogoś znającego się na rzeczy wreszcie wszystko zrozumiałem!  Jestem panu niezmiernie wdzięczny – mówił dalej wstając z fotela. – Od dzisiaj już nie piję, dlaczego wcześniej się za to nie wziąłem… – wyciągając dłoń na pożegnanie uśmiechał się sam do siebie, jak gdyby jeszcze temu wszystkiemu nie dowierzał.

– "Dobra robota" – pomyślał terapeuta ściskając dłoń mężczyny. – Jest pan wyleczony – powiedział na pożegnanie.  


Pomijając może zbędny, stanowiący tylko ozdobnik wstęp, tak nie wygląda terapia uzależnień. I choć oczywiście mocno to teraz przerysowałem, mam wrażenie, że pacjenci i ich rodziny czasami wyobrażają ją sobie w ten sposób. Oczywiście wiara, że ktoś rozumiejący uzależnienie może poprzez rozmowę otworzyć pacjenta na problem jest słuszna, ale stanowi dopiero początek drogi do zmiany i z pewnością nie jest wystarczająca. Ujmując rzecz inaczej, wprawdzie cuda się zdarzają, to jednak terapia jest przede wszystkim procesem nie tylko rozłożonym w czasie, ale także wymagającym motywacji, samodyscypliny i konsekwencji oraz zaangażowania obu stron. O tym jednak już innym – niekoniecznie kolejnym – razem.



tagi: terapia uzależnień 

pirks
26 stycznia 2025 14:24
10     898    12 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

stachu @pirks
26 stycznia 2025 15:06

Może coś o depresji i anoreksji/bulimii.

+

zaloguj się by móc komentować

szarakomorka @stachu 26 stycznia 2025 15:06
26 stycznia 2025 15:53

Na mój "chłopski rozum" nie ma znaczenia - alkoholizm, bulimia, anoreksja, depresja.

Wszystko sprowadza sie do pewnych mechanizmow psychicznych i te należy chyba rozpoznać. Wychodzenie z nich to już tylko tzw " technikalia".

Może się mylę , ale ....

 

zaloguj się by móc komentować

szarakomorka @pirks
26 stycznia 2025 15:55

Dla autora plus za - wprowadzenie.

zaloguj się by móc komentować

pirks @stachu 26 stycznia 2025 15:06
26 stycznia 2025 17:01

Raczej nie. To nie są moje kompetencje. 

zaloguj się by móc komentować

pirks @szarakomorka 26 stycznia 2025 15:53
26 stycznia 2025 17:01

Nie do końca. Podobieństwa są, ale to nie to samo. 

zaloguj się by móc komentować


Adriano @szarakomorka 26 stycznia 2025 15:53
26 stycznia 2025 19:18

Dla jednych,szczególnie wrażliwych żon 2 piwa od czasu do czasu to już bez mała alkoholizm ale jej 2 pączki czy tabliczka czekolady co dzień to nic zdrożnego.Wszelkie uzależnienia to problem osobisty i społeczny.Trochę zabawnie o tym jak wygląda terapia

https://www.youtube.com/watch?v=NabrHFonyXs

 

 

zaloguj się by móc komentować


atelin @pirks
27 stycznia 2025 09:55

Świetny ruch Gospodarza. Profesor Święcicki nie znalazł na SN wariatów, to może chociaż pogadamy o nałogach na kozetce.

zaloguj się by móc komentować

orjan @pirks
31 stycznia 2025 09:53

Rozpoczynając tak ważki temat warto zadbać o uzgodnienie terminologii wraz z zarysowaniem kulturowego dorobku w tym temacie.

Prekursor naukowego podejścia, Julian Tuwim, jest np. tu: Polski słownik pijacki i antologia bachiczna (za opłatą 4 zł)

Aktualizacja: http://nowy.polski.slownik.pijacki.ez.pl/Slownik.html W niej, m.in.: Definicja trzeźwości: człowiek jest trzeźwy tak długo, jak długo potrafi leżeć na podłodze niczego się nie przytrzymując.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować